Bilbord będzie krążył po całej Polsce. Na początku pojawił się u nas. Jak tłumaczy nam Monika Krasoń, która prowadzi Azyl dla Świń, to pewnego rodzaju wyróżnienie. Mimo że już nie mieszka w Łodzi, jest z naszym miastem bardzo związana. - Jestem rodowitą łodzianką i mam moje miasto głęboko w sercu - przekonuje.
Azyl dla świń. W tym miejscu można się przekonać, jakie są naprawdę te zwierzęta
Obecnie Monika razem z mężem mieszkają w Nowym Węgorzynku (województwo zachodniopomorskie). Azyl prowadzi od trzech lat. - Mieszkaliśmy z mężem na Górnej, a dokładnie na Wiosennej. Sprzedałam wszystko to, co miałam, aby zacząć życie od nowa wśród zwierząt - tłumaczy.
Nasz Azyl to nie tylko miejsce, gdzie te cudowne zwierzęta dożywają starości, ale i wielka inicjatywa edukacji ludzi, że każda Istota zasługuje na szacunek - dodaje Monika Krasoń.
Dlaczego zdecydowali się na zorganizowanie kampanii bilbordowej, na której pojawił się napis: Kochaj! Nie zjadaj! Świnie, też mają marzenia? - Chcemy uwrażliwić ludzi na los świń. Bardzo byśmy chcieli, żeby ludzie przestali traktować te zwierzęta, tylko jako potencjalne jedzenie. Za nimi wciąż ciągnie się zła opinia, że są brudne, że zjedzą wszystko, co im się da. To nieprawda, to zabawne, wrażliwe zwierzęta, które mają swoje kulinarne gusta. Prawie wszystkie lubią arbuzy, ale już banany nie - opowiada nam pan Marcin Kaeres.
Ponadto pomysłodawcy liczą, że osoby, które jeszcze nie słyszały o azylu (jednym z dwóch w Polsce), wejdą na ich stronę i przekonają się, jakie naprawdę są świnki - że mają swoje przyzwyczajenia, rytuały i humory, a nawet hierarchię w stadzie.
Mają ponad 150 świnek. Ludzie oddają je, kiedy te "mikro" przekroczą wagę 100 kilogramów
Obecnie w azylu w Nowym Węgorzynku szczęśliwe życie prowadzi aż 156 tych zwierząt. Skąd się tu wzięły? Większość z ludzkiej głupoty. Jak się okazuje, wiele osób uległo modzie na mikroświnki i zaczęła je kupować. - Kiedy jednak "maluch" osiągał wagę przeszło 100 kilogramów i zaczął ryć w ogródku trzeba była się go pozbyć - mówi nam pan Marcin.- Takie świnki można dostać w internecie za 100 złotych, także z kupnem nie ma problemu. Problemem jest to, że sprzedający informują, że one będą miały ok. 40 kilogramów. Poza tym mają swoje potrzeby, o których też się wcześniej nie mówi. To nie jest świnka do torebki - dodaje pani Monika.
Są tu również zwierzęta z interwencji. Każde z nich ma tu swoje "dożywocie". Żadne nie trafi na rzeź.
Czytaj również: Żyją w żeńskich stadach, a w sytuacjach zagrożenia... gwiżdżą. W Orientarium zamieszkały koziorożce syberyjskie [ZDJĘCIA]
Azyl można odwiedzać. Najlepiej po wcześniejszym kontakcie z założycielami. Monikę i Marcina, a właściwie zwierzęta, którymi się opiekują, można wspomóc również finansowo, chociażby w zakupie samochodu.
Fundacja prosiaczka Eugeniusza Gieniutkowo
88 1140 2004 0000 3002 8106 8695
W tytule przelewu:
Darowizna dla Gieniutkowa
Blik 880 301 315
PayPal: [email protected]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.