reklama

Uzależnione od telefonu, samotne w realu. Dziesięciolatki trafiają do ośrodków socjoterapii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Uzależnione od telefonu, samotne w realu. Dziesięciolatki trafiają do ośrodków socjoterapii - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
4
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości PabianiceDziesięciolatek w młodzieżowym ośrodku socjoterapii? Jeszcze kilka lat temu byłby to szok. Dziś – to codzienność. Coraz młodsze dzieci trafiają do placówek, które kiedyś pomagały głównie nastolatkom. Co dziesiąty wychowanek ma zaledwie 12 lat. Tak wynika z najnowszych badań przedstawionych podczas konferencji Regionalnego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi, działającego przy Urzędzie Marszałkowskim Województwa Łódzkiego.
reklama

Podczas spotkania rozmawiano o tym, jak skutecznie pomagać najmłodszym i jak wspierać kadrę, która mierzy się z nowymi wyzwaniami.

- To konferencja poświęcona dzieciom, które są w kryzysie. Ale tak naprawdę to rozmowa o nas wszystkich - o rodzinach, dorosłych, o świecie, który staje się coraz trudniejszy dla młodych ludzi

-  mówiła Kamila Dudkiewicz, dyrektor Regionalnego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi.

Coraz młodsi potrzebują pomocy

Wiek dzieci wymagających specjalistycznej pomocy wciąż się obniża.

- Jeden z wychowawców, z którymi rozmawialiśmy, stwierdził, że być może przyjdzie czas, by powołać dziecięce ośrodki socjoterapii. To jego refleksja wynikająca z codziennej pracy

reklama

- podkreślała dr hab. Renata Szczepanik, prof. UŁ z Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego, ekspertka przy opracowywaniu badań.

Kiedyś dzieci najczęściej uzależniały się od używek, dziś - od telefonu.

- Potrafią mieć setki znajomych online i żadnego w realnym świecie. Czują się samotni, zagubieni, pozbawieni relacji. My próbujemy im tę przestrzeń przywracać

- mówiła Joanna Kamińska, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii „SOS” nr 1 w Łodzi.

Ośrodki w całym regionie

W województwie łódzkim działa obecnie 12 młodzieżowych ośrodków socjoterapii (MOS) oraz jeden młodzieżowy ośrodek wychowawczy (MOW). W sumie opieką objętych jest około 500 podopiecznych. Połowa placówek znajduje się w Łodzi, pozostałe w powiatach bełchatowskim, łowickim, kutnowskim, rawskim, łęczyckim i zgierskim.
Dzieci z regionu stanowią większość wychowanków, ale aż 40 procent pochodzi z innych województw, głównie śląskiego i mazowieckiego.

reklama

To nie są źli rodzice

Mimo dobrze rozwiniętej sieci ośrodków wciąż istnieją „białe plamy”, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie brakuje placówek działających w trybie dziennym.

- Kluczowe jest wsparcie środowiskowe, jak najbliżej miejsca zamieszkania dziecka. W Łodzi mamy ośrodki otwarte, gdzie dzieci po zajęciach wracają do domów. Jednak w małych miejscowościach to często niemożliwe, rodzice nie mają jak dojechać. A przecież kontakt z rodziną jest nie do przecenienia

- zaznaczyła prof. Szczepanik.

- Chciałabym zwrócić uwagę na codzienne dramaty rodziców. To nie są źli rodzice. To często ludzie zmęczeni, zagubieni, którzy nie mają siły walczyć dalej. Wielu z nich bardzo kocha swoje dzieci, ale nie wiedzą już, jak im pomóc.

reklama

Czym różni się MOS od MOW?

MOS-y przeznaczone są dla dzieci i młodzieży zagrożonych niedostosowaniem społecznym z powodu trudności emocjonalnych, edukacyjnych lub rodzinnych. Trafiają tam uczniowie posiadający orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego wydane przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną.
MOW-y z kolei to placówki o bardziej restrykcyjnym charakterze, do których kieruje sąd.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo