reklama

Od nowa musiał ruszyć proces w sprawie napadu z bronią na łódzki kantor. Powodem - zmiana sędziego

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Karolina Brózda

Od nowa musiał ruszyć proces w sprawie napadu z bronią na łódzki kantor. Powodem - zmiana sędziego - Zdjęcie główne

Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. | foto Karolina Brózda

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

RegionW Sądzie Okręgowym w Łodzi od nowa musiał ruszyć proces w sprawie napadu z bronią na jeden z łódzkich kantorów. Powodem był... przewodniczący składu sędziowskiego, który przeszedł w stan spoczynku.
reklama

Żaden z mężczyzn nie przyznaje się do winy

O napad - zresztą nieudany - zostali oskarżeni Tomasz A. i Janusz Sz. Żaden z mężczyzn nie przyznaje się do winy. Obaj od momentu zatrzymania przebywają w areszcie.

Do napaści na kantor wymiany walut przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi doszło 8 grudnia 2021 roku. Według śledczych, pomysłodawcą skoku był Janusz Sz. Wspólnicy mieli ustalić, że uzbrojony w pistolet typu parabellum Tomasz A. podjedzie pod kantor rowerem, a po napadzie Janusz Sz. odbierze go z umówionego miejsca samochodem. 

Strzelił dwa razy

Z ustaleń prokuratury wynika, że ubrany w ciemne kolory Tomasz A., który na twarzy miał okulary i maseczkę ochronną, wszedł do kantoru. Mężczyzna z plecaka wyjął broń i zaczął grozić pracownicy kantoru, że ją zabije, jeśli ta nie wyda mu pieniędzy (tego dnia w kantorze było około 700 tys. zł). 

reklama

Na szczęście kobieta siedziała za kuloodporną szybą, dostępu do kontuaru broniły też zamknięte drzwi, w związku z czym nie wahała się i szybko nacisnęła przycisk alarmowy. W pomieszczeniu zaczął wyć alarm. Spanikowany napastnik strzelił dwa razy: w szybę i w zamek drzwi do kontuaru. Nie zdołał jednak ich sforsować, w związku z czym uciekł. Po kilku dniach obaj wspólnicy zostali namierzeni i pochwyceni przez policję.

Nieprzewidziane zwroty akcji

Przebieg pierwszego przewodu sądowego obfitował w nieprzewidziane zwroty akcji. Jednym z nich były zeznania świadka, Marka J., który też przebywa w areszcie, ponieważ toczy się przeciwko niemu inne postępowanie. Sam jednak zgłosił się do prokuratury z informacją, że wie coś w sprawie napaści na łódzki kantor. Liczył, że dzięki temu jego kara zostanie złagodzona. Marek J. zeznał, że jednym ze sprawców napadu jest zupełnie inna osoba. Ten mężczyzna miał być z zeznającym w jednej celi i opowiedzieć mu o zdarzeniu ze szczegółami.

reklama

Z kolei później, kiedy zeznania składali biegli z zakresu badań chemicznych, okazało się, że na dłoniach obu oskarżonych odkryto ślady strzelniczego prochu.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama