Wcześniej norweskie prawo mówiło, że po 12 tygodniu kobieta, która chce usunąć ciążę, musi uzyskać zgodę komisji. Teraz ten zapis zniknął, a panie same mogą decydować aż do 18 tygodnia. Zapytaliśmy radne z łódzkiej Lewicy, co sądzą o tej zmianie, jednak zarówno Agnieszka Wieteska, jak i Kamila Ścibor nie chciały się na ten temat wypowiadać. Swoje zdanie za to wyraziła Aleksandra Knapik-Gauza, aktywistka ze stowarzyszenia Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom.
Norwegia łagodziła prawo aborcyjne. "Kobiety nie będą teraz specjalnie czekać do tego 18 tygodnia"
Jej zdaniem ta zmiana jest bardzo korzystna. - To, że mówimy o aborcji do 12 tygodnia, to jest tak naprawdę podział polityczny, bo jeżeli chodzi o rozwój ciąży, to w 13, czy 14 tygodniu ona za dużo się nie różni. I ja tu mam taką refleksję, że to jest dobre rozwiązanie. W klinikach za granicą aborcję przeprowadza się do 22 tygodnia. Powyżej tej granicy zabieg jest przeprowadzany w szpitalu, bo potrzebny jest lekarz.Dlatego na zachodzie podnosi się ten pułap tygodni aborcji bez podania przyczyny, żeby aborcję można było robić właśnie w klinikach, gdzie to zabezpieczenie medyczne jest mniejsze - tłumaczy.
Jak dodaje, z praktyki osób pomagających w aborcjach, kobiety są w stanie ją zrobić, biorąc tabletki w domu powyżej 12 tygodnia. - I jest to bezpieczne. Jeżeli decydują się wziąć tabletki powyżej 15 tygodnia, zawsze rekomendujemy udanie się do szpitala, gdy rozpocznie się krwawienie - dodaje.
Aleksandra Knapik-Gauza wylicza, że 91 procent aborcji odbywa się do 12 tygodnia, 8 procent w drugim trymestrze, a 1 procent w trzecim.
- Uważam, że zmiana, która dokonała się w Norwegii, nie spowoduje jakiegoś nagłego wzrostu liczby aborcji. Kobiety nie będą teraz specjalnie czekać do tego 18 tygodnia. To są raczej takie przypadki, kiedy dziewczyny nieregularnie miesiączkują i się późno orientują, że są w ciąży albo jest to związane z jakimś schorzeniem czy późno wykrytą wadą. Ta zmiana to zaaprobowanie rzeczywistości, tego, co i tak się dzieje. Ta liberalizacja to jest dostosowanie prawa do rzeczywistości - dodaje.
Jeżeli chodzi o aborcję w Polsce, to Aleksandra Knapik-Gauza uważa, że będzie ona problemem tak długo, jak długo będzie się z niej robić temat polityczny, ideologiczny i będzie się ją traktować, jako paliwo w kampanii. - My jako społeczeństwo jesteśmy na to gotowi. To jest codzienność naszych przyjaciółek, koleżanek, czy sióstr. Ja bym sobie życzyła, żeby w Polsce wprowadzono tę obiecaną liberalizację do 12 tygodnia ciąży - przyznaje.
Według statystyk sieci Aborcja bez Granic w Polsce ok. 130 kobiet dziennie przerywa ciążę. Są tu ujęte wyłącznie osoby, które kontaktują z tą organizacją. Uważa się jednak, że tak naprawdę tych kobiet jest 400 dziennie, część z nich kupuje tabletki u tak zwanych handlarzy (np. w internecie), inne wyjeżdżają do klinik na własną rękę. - Jedynym bezpiecznym i legalnym źródłem tabletek do aborcji jest organizacja women help women - podkreśla Aleksandra Knapik-Gauza.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.