Na pewno do tej chwili i jeszcze długo będzie sobie pluł w brodę 46-letni mężczyzna, który... pomylił nieoznakowany radiowóz z samochodem znajomego. Gdy zorientował się, że popełnił błąd, było już za późno. Teraz 1,5 roku spędzi w więzieniu.
Do nietypowej sytuacji doszło na parkingu jednego z osiedli w Rawie Mazowieckiej. Do stojącego pod jednym z bloków nieoznakowanego radiowozu pewnym krokiem podszedł mężczyzna i zapukał w szybę. Sądził, że w środku siedzi jego znajomy. Był jednak w potężnym błędzie, bo byli tam... policjanci. A ci od razu rozpoznali w przechodniu poszukiwanego i, mimo że ten odwrócił się na pięcie i chciał szybko się oddalić, nie pozwolili mu na to.
Rowerzyści nie trzymali równego toru jazdy
Pecha mieli również dwaj rowerzyści zatrzymani przez patrol policji w Głownie. Panowie nie trzymali równego toru jazdy, czym zwrócili uwagę mundurowych. Po zbadaniu ich stanu trzeźwości okazało się, że każdy miał 2 promile alkoholu. I pewnie na mandatach za jazdę w stanie nietrzeźwości by się skończyło, gdyby funkcjonariusze nie zajrzeli głębiej w policyjne kartoteki.Okazało się, że obaj cykliści... byli poszukiwani do odbycia kary więzienia: 32-latek pięciu miesięcy, 28-latek pół roku. Panowie byli bardzo zdziwieni, że zostali zatrzymani. Mandaty oczywiście też dostali - po 2,5 tys. zł każdy.
Wykonawca kluczowej części planu spanikował
Zabawną wydaje się też historia nieudanego napadu na kantor przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi. Dwaj wspólnicy, ochrzczeni już przez dziennikarzy "Gangiem Olsena", umówili się, że jeden z nich podjedzie pod wspomniany kantor rowerem, a po napadzie również jednośladem ucieknie z miejsca kradzieży. Drugi złodziej miał czekać na niego w aucie zaparkowanym kilka ulic dalej.Wszystko układało się dobrze - jeśli można tak określić popełnianie przestępstwa - do chwili, w której wykonawca kluczowej części planu po prostu spanikował. Nie przewidział, że pracownica kantoru ma do dyspozycji zabezpieczenia pod postacią alarmu i kuloodpornej szyby. Choć udało mu się wytrzelić z pistoletu, którym groził kobiecie, na nic to się zdało. Mężczyzna wypadł więc na ulicę, wskoczył na rower, który wiernie czekał na niego oparty o ścianę, i pognał przed siebie. Po niedługim czasie zarówno on, jak i wspólnik z auta zostali namierzeni przez policję.
Własny pies zdradził 21-latka
Własny pies zdradził z kolei 21-latka, który przed wymiarem sprawiedliwości schował się... w wersalce. Ta historia wydarzyła się całkiem niedawno w Słupsku. Najpierw policjanci na ulicy wylegitymowali jego 45-letnią matkę, która migała się od odbycia 15 dni więzienia za kradzieże. W trakcie rozmowy wyszło na jaw, że poszukiwany jest także jej syn.Funkcjonariusze postanowili więc odwiedzić go w rodzinnym domu. Na miejscu dowiedzieli się, że 21-latka nie ma. Faktycznie, mężczyny nie było w żadnym z domowych pomieszczeń. Policjanci zwrócili jednak uwagę na zachowanie domowego psiaka, który radośnie merdał ogonem i skrobał łapką w wersalkę. Okazało się, że w niej ukrył się poszukiwany 21-latek. Kundelek najwyraźniej uznał zachowanie swojego pana za świetną zabawę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.