Do zdarzenia doszło 10 stycznia. Mężczyzna wszczął awanturę w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Groził, że podpali pracownice, a także budynek. Już usłyszał zarzuty.
Wszedł do PCPR-u. Groził, że podpali budynek
Sierżant sztabowy Katarzyna Biniaszczyk, oficer prasowa KPP w Zduńskiej Woli informuje, że do komendy wpłynęło zgłoszenie, że do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Zduńskiej Woli przyszedł 47-letni mężczyzna, który grozi pracownikom.
Był pobudzony i nieprzyjemny wobec dwóch pracownic. Jego niezadowolenie dotyczyło tego, że został mu ograniczony kontakt z dziećmi. Dodatkowo mężczyzna nie pohamował przypływu agresji i zaczął grozić, że podpali kobiety, a także cały budynek - informuje policjantka.
Jak się okazało, zduńskowolanin był już wcześniej notowany kryminalnie. Zebrany materiał dowodowy, pozwolił na przedstawienie zarzutów kierowania gróźb. Prokuratura Rejonowa w Zduńskiej Woli, zastosowała wobec niego dozór policyjny, a także zakaz kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonych pracownic PCPR.
Jego zachowanie i wypowiadane słowa będą ocenione przez sąd, który zadecyduje teraz o dalszym losie mężczyzny. Nie ma społecznego i prawnego przyzwolenia na takie zachowanie, każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swoje słowa i czyny. Kierowanie gróźb to przestępstwo, za które grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności - informuje sierż. sztab. Katarzyna Biniaszczyk.
Czytaj również: Kierowca miał przejechać dziecko i uciec. Policja ostrzega: to bardzo niebezpieczny proceder
Oblał kobiety benzyną i podpalił. Łódzki sąd nie miał wątpliwości: doszło do zbrodni ze szczególnym okrucieństwem
Do wielkiej tragedii doszło w grudniu 2014 roku w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Makowie. Wówczas nie skończyło się na słowach. Lech. G wtargnął na teren ośrodka i podpalił dwie pracownice. Jedna w wyniku rozległych obrażeń zginęła na miejscu, druga zmarła po trzech dniach w szpitalu.Podczas śledztwa ustalono, że mężczyzna przyniósł ze sobą co najmniej trzy plastikowe pojemniki z benzyną, którą wylał na urzędniczki pracujące w jednym z pokoi i podpalił je. Dodatkowo zamknął drzwi i przytrzymywał je, żeby kobiety nie mogły uciec z pokoju.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.