W poniedziałek (11 grudnia) strony miały przedstawić mowy końcowe. Sędzia Michał Racięcki nie zdecydował jednak o zamknięciu przewodu sądowego.
- Muszę zapoznać się z historią wcześniejszych wyroków podsądnego. Jeśli któryś z nich bądź wszystkie uległy zatarciu, będzie to miało wpływ na ewentualny kolejny
- wyjaśnił sędzia.
Sprawa toczy się od 2020 roku
Akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi Rutkowskiemu wpłynął do sądu w 2020 roku. Rok wcześniej on i pracownicy jego biura detektywistycznego brali udział w zatrzymaniu kobiety, która podawała się za sędzię i oszukała wiele osób. Powodem postawienia Rutkowskiemu zarzutów było to, że zdaniem śledczych jechał za wspomnianą oszustką samochodem i ją śledził, co może robić tylko licencjonowany detektyw.
"Byłem tylko pasażerem samochodu"
- Byłem tylko pasażerem samochodu, w którym jechała też moja żona, która ma licencję detektywistyczną, oraz pracownik również ze stosownymi uprawnieniami. Cały czas przez telefon informowałem policję, co się dzieje. Gdyby oszustkę pomógł zatrzymać jakiś Kowalski, policjanci by mu dziękowali, a że nazywam się Rutkowski, to mam teraz kłopoty
- relacjonował oskarżony.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.