Siedmioro dzieci źle poczuło się po zajęciach z chemii
Zgłoszenie w tej sprawie policjanci otrzymali 18 listopada o godz. 11:50. Zajęcia z chemii odbyła się w Szkole Podstawowej nr 1 w Konstantynowie Łódzkim.
- Zgłoszenie dotyczyło tego, że po przeprowadzonych zajęciach z chemii źle poczuło się siedmioro uczniów spośród 25. To czterech chłopców i trzy dziewczynki. Dzieci uskarżały się na ból głowy i drapanie w gardle. Sześcioro z nich zostało zabrane do domu przez rodziców, jedno zostało w szkole
- informuje podkom. Agnieszka Jachimek, oficer prasowa KPP w Pabianicach.
Jak dodaje policjantka, zajęcia odbywały się pomiędzy 8 a 8:45. W ramach zastępstwa przeprowadzała je doświadczona nauczycielka. Została już przesłuchana.
- Na miejsce udali się policjanci z komisariatu policji w Konstantynowie Łódzkim. W rozmowie z nimi kobieta przyznała, że chciała zainteresować uczniów swoją lekcją, osobiście nadzorowała eksperymenty. Uczniowie nie mogli dotykać żadnych odczynników. Wodny roztwór amoniaku został zaprezentowany uczniom jako przykład nieprzyjemnego zapachu
- dodaje Agnieszka Jachimek.
Wpłynęło zawiadomienie od jednej z matek
Zawiadomienie w tej sprawie złożyła też jedna z matek. Policja wszczęła postępowanie i sprawdzi, czy nie doszło do przestępstwa narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Materiał dowodowy w tej sprawie został zabezpieczony. Sprawa będzie wyjaśniana pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Pabianicach.Artur Śniegucki, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 Konstantynowie Łódzkim podkreśla, że zajęcia zostały przeprowadzone w sposób właściwy, a bezpieczeństwo dzieci nie było zagrożone.
- Mamy fantastycznie wyposażone laboratorium i nauczycielkę z pasją, z doktoratem i wieloletnim doświadczeniem. Podczas zastępstwa, bo tego dnia nie było nauczyciela matematyki, postanowiła pokazać dzieciom właściwości, kolor różnych substancji wody, w tym zapach amoniakalnej. Chętnie dzieci mogły ją powąchać. Nikt nie podtykał im substancji pod nos. Jeden chłopiec podszedł nawet dwa razy
- wyjaśnia dyrektor i dodaje, że sala była wietrzona, a po skończonej lekcji dzieci nie sygnalizowały, że źle się czują.
Pod koniec przerwy dzieci udały się do pielęgniarki. Tam powiedziały, że zatruły się na zajęciach z nauczycielem chemii.
- Nie doszło do zbiorowego zatrucia. Rodzice mieli jednak prawo zgłosić sprawę na policję i cieszę się, że niezależna od szkoły instytucja wyjaśni tę sprawę. Jesteśmy do dyspozycji, część przesłuchań już się odbyła.
- dodaje Artur Śniegucki.
Komentarze (0)