reklama

Policja prowadzi śledztwo w sprawie maltretowania szczeniaków, które trafiły do schroniska w Kaliszu - prawdopodobnie z Łodzi

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: schronisko dla zwierząt

Policja prowadzi śledztwo w sprawie maltretowania szczeniaków, które trafiły do schroniska w Kaliszu - prawdopodobnie z Łodzi - Zdjęcie główne

Przeżyły tylko dwa z czterech maluchów. | foto schronisko dla zwierząt

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Region Dwa z czterech szczeniaków, które w ubiegłym tygodniu prawdopodobnie z Łodzi trafiły do schroniska w Kaliszu, mają się coraz lepiej. Na razie jednak nie mogą być adoptowane, bo są dowodem w sprawie.
reklama

- Złożyliśmy na policji zawiadomienie o podejrzeniu maltretowania tych piesków. Trafiły do nas cztery, przeżyły tylko dwa. Te, które zmarły, miały na ciele ślady świadczące o stosowaniu wobec nich przemocy. Mężczyzna, który je do nas przywiózł, jest zameldowany na łódzkich Bałutach. Czekamy na ustalenia policji

- mówią w biurze kaliskiego schroniska dla zwierząt.

- Zgłoszenie do nas wpłynęło i czynności trwają. Na pewno będziemy zasięgać w tej sprawie opinii biegłego z zakresu weterynarii

- zapowiada podkom. Anna Jaworska-Wojnicz z Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.

Były w złym stanie, jeden miał na głowie krwiaka

Cztery szczeniaki zostały przywiezione do placówki w sobotę, 13 stycznia. Były w złym stanie, jeden z nich miał na głowie krwiaka i wenflony w przednich łapach. Mężczyzna, który je zostawił twierdził, że znalazł psy na ul. Pokrzywnickiej w Kaliszu.

- Wszystkie szczeniaki (w wieku około 2-3 miesięcy) natychmiast trafiły do lekarza weterynarii. Po przebadaniu dwa zostały w lecznicy, a dwa wróciły do schroniska. Lekarz na podstawie obrażeń uznał, że psy mogły być bite

- mówił wtedy Jacek Kołata, kierownik biura kaliskiego schroniska.

Dwa szczeniaki nie przeżyły

Zdaniem pracowników placówki to, że jeden z psiaków miał w obu przednich łapkach wenflony, świadczy o tym, że był już wcześniej u weterynarza i podjęto próbę jego ratowania. Niestety ten i jeszcze jeden szczeniak nie przeżyły.

- W niedzielę (14 stycznia) wieczorem do schroniska zadzwoniła kobieta z pretensjami, że psy należą do niej i ktoś jej je zabrał. Żądała natychmiastowego odwiezienia szczeniaków. Z uwagi na ich bardzo zły stan została poinformowana, że ma się w tej sprawie skontaktować z kierownictwem w poniedziałek. Nie uczyniła tego, nie powiodły się także próby kontaktu z nią z naszej strony

- mówią pracownicy schroniska.

Może ktoś wie, czyje są te pieski

Osoby, które widziały psy wcześniej lub wiedzą, skąd pochodzą i do kogo należały, są proszone o pilny kontakt z kaliskim schroniskiem dla zwierząt pod numerem telefonu (+62) 751 35 25 lub adresem e-mail: [email protected].

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama