Pierwszy kot miał na imię Fidel Castro
Jedną z uczestniczek pokazu była Krystyna Stefaniak-Karczyńska, która prowadzi hodowlę maine coonów.
- Pierwszy kot, jakiego miałam, to był kot syberyjski. Nazwa mojej hodowli jest na jego cześć. Miał na imię Fidel Castro. I dlatego hodowla nazywa się Fidelland, czyli świat Fidela. Przez przypadek zakochałam się w maine coonach, bo koleżanka oddała mi niepełnosprawnego kota tej rasy. I tak zaczęła się moja przygoda z maine coonami
- opowiada pani Krystyna.
Koty są regularnie badane
Hodowla ma 10 lat. Obecnie znajduje się w niej osiem kotów.
- Należę do hodowców, którzy regularnie koty badają. Wszystkie moje zwierzęta mają wykonywane echa serca. Nie dopuszczam do rozrodu kotów nieprzebadanych genetycznie. Gdyby okazało się, że którykolwiek kot ma jakąkolwiek wadę, zostaje natychmiast wycofany z hodowli.
Kontakty z opiekunami to już przyjaźnie
Krystyna Stefaniak-Karczyńska zapewnia, że ma stały kontakt z osobami, które kupiły od niej koty.
- Chodzi o to, że ja mimo wszystko nie wiem w stu procentach, co dany kot genetycznie ze sobą niesie. Gdyby któryś opiekun zwrócił mi uwagę, że coś się zadziało, to ja takiej pary już nie powtarzam. Dla mnie to jest bardzo cenne, żeby właściciele moich kotów byli ze mną w kontakcie. Można powiedzieć, że to są przyjaźnie.
Zwierzęta z hodowli Fidelland mieszkają nie tylko w Łodzi i w Polsce. Swoich opiekunów znalazły także m.in. w Holandii, we Francji, w Niemczech i w Norwegii.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.