Ofiara miała poparzone 40 proc. powierzchni ciała
Oskarżonym jest 51-letni Waldemar Ch., któremu prokuratura zarzuca zabójstwo żony, 52-letniej Katarzyny Ch. Mężczyzna miał ją oblać łatwopalną substancją i podpalić. Ofiara po kilku dniach zmarła w szpitalu w Siemianowicach Śląskich na skutek oparzeń 40 proc. powierzchni ciała. 51-latkowi grozi dożywotnie więzienie. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.Dramat rozegrał się 3 maja 2024 roku na jednej z posesji w Gałkowie Dużym w powiecie łódzkim wschodnim. Z zeznań Waldemara Ch., które sędzia odczytał z protokołu, ponieważ podczas rozprawy oskarżony odmówił składania wyjaśnień, wynikało, że małżonkowie nie żyli w zgodzie. Feralnego dnia 51-latek nie chciał przebywać z żoną w domu, więc wyszedł do ogródkowej altany.
Kobieta błyskawicznie zajęła się ogniem i zaczęła krzyczeć
Katarzyna Ch. miała jednak do niego przyjść i dogadywać, co, zdaniem mężczyzny, zdarzało się często. W pewnej chwili 51-latek nie wytrzymał, chwycił stojącą w altanie butelkę z benzyną i oblał nią małżonkę, po czym podpalił ją zapalniczką.Kobieta błyskawicznie zajęła się ogniem, zaczęła krzyczeć i biegać po posesji. Wtedy Waldemar Ch. wystraszył się, bo nie sądził, że stanie się coś tak strasznego. Zaczął gasić płonącą małżonkę i polewać ją wodą. Wezwał też pogotowie, z którym najpierw miał rozmawiać on, później 52-latka.
Gdy na miejscu pojawili się ratownicy, kobieta miała rozległe oparzenia, ale była w kontakcie. Po wstępnym zaopatrzeniu zdecydowano o zabraniu jej do szpitala im. Kopernika w Łodzi. Stamtąd Katarzyna Ch. została przetransportowana do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie 14 maja zmarła.
51-latek po czasie zmienił zeznania
Choć początkowo Waldemar Ch. mówił, że to on oblał żonę benzynę i podpalił, później zmienił zeznania. Na czwartkowej rozprawie odczytano je z kolejnego protokołu. Mężczyzna wyjaśniał w nim, że to policjanci namówili go do przyznania się, mówiąc, że tak będzie dla niego najlepiej. Nowa wersja wydarzeń brzmiała tak, że to Katarzyna Ch. sama oblała się łatwopalną cieszą i podpaliła. Już wcześniej miała wielokrotnie grozić, że się zabije, spacerować po torach kolejowych i próbować się wieszać. Miała też nadużywać alkoholu i brać bliżej niezidentyfikowane tabletki.Według 51-latka, kobieta była agresywna wobec niego i znajomych, rzucała w niego garnkami i dusiła w nocy. Innym mówiła, że to on ją bije, a wszystkie obrażenia miała powodować u siebie sama.
Ratownik medyczny: kilka razy powiedziała, że zrobił to mąż
Na czwartkowej rozprawie zeznawał Jarosław R., ratownik medyczny, który był w załodze karetki pogotowia wezwanej do palącej się kobiety.
- Gdy pytaliśmy ją, co się stało, kilkakrotnie powiedziała, że mąż oblał ją benzyną lub rozpałką do grilla i podpalił. Nie mówiła, dlaczego. Mężczyzna stał przy ambulansie i słyszał tę rozmowę. Kiedy zapytaliśmy go, czy to, co mówi poparzona, jest prawdą, stał się nerwowy i próbował uciekać.
Komentarze (0)